Wędkarskie sekrety sprzed dwóch wieków
na podstawie starej zapomnianej książki……
Odpisu dokonał Piotr Łopaciński
Z częściowo zatartego i zniszczonego opisu
na pierwszej stronie wynika,
że jest to dzieło Albina Kohn i Stanisława
Gawareckiego pt. Polskie Gospodarstwo
Stawowe, wydane w Warszawie w roku 1850. Sporo kartek brakuje, część jest nieczytelna,
ale wertując te pożółkłe ze starości strony, odkryłem, że stanowi ona prawdziwy
wędkarski “skarb”, zresztą przekonajcie się sami…
To, co piszę poniżej, jest prawie “żywcem” przepisane z tych stron, zmieniłem niewiele…
Jeden z wybranych rozdziałów nosi tytuł:
“Zasady szczególne łowów dla zabawy”
Boleń – najlepiej łowi się na glisty, świerszcze, zgniłe mięso lub szarańczę,
albo na stary ser niesolony, jednak i na pijawki, albo wreszcie na czerw
pomieszany z iłem, tudzież na ser wyrobiony z żółtkiem jaja i kamforą. Ponęta po dnie wody
czołgać się powinna, dlatego haczyk dobrze obciążać potrzeba. W wodzie mętnej
glista (dżdżownik) najlepszą jest znaną ponętą na bolenia.
Guszczora (tu chodzi prawdopodobnie o klenia)…Ponętą tej ryby są owady
i robaki lub chleb namaczany w wódce i nieco wyciśnięty lub zmieszany,
a raczej ugnieciony z jęczmienną mąką
Jaź, jest może najprzyjemniejszą rybą dla rybaka, szukającego zabawy, zawsze chwyta
ponęty i nie bardzo w nich przebiera, najlepszymi ponętami dla niego są: krew zsiadła,
wiśnie, rodzynki, glisty, muchy, chrząszcze, ćmy, groch gotowany.
Połów mamy najlepszy na jazie.
Jazgarz łowi się na stary ser, namoczony w urynie z czosnkiem, robaki, rozmaite glisty,
mięso z nóg raka, małe minogi, piskorze i rumienice (krasnopiórki). Do wody od czasu
do czasu wrzuca się piasek z prochami rozmaitego drzewa.
Jelec łowi się jak jaź i wszystko, co o nim powiedzieliśmy, do niego się również stosuje.
Dla niego także za ponęte służy – chleb rozmoczony i ugnieciony z mąką jęczmienną.
Karaś przynęca się grochem lub chlebem rozmoczonym i z mąką jęczmienną ugniecionym
oraz jęczmieniem ugotowanym w cukrze lub farynie (cukier nierafinowany).
Karp nie często pewno na wędkę się złowi, bo w naszych rzekach jak na teraz nie licznie się
znajduje, mając jednak nadzieję że przy oględniejszym postępowaniu znów w wodzie bieżącej
z karpiamy spotykać się będziemy, powiemy czytelnikom, że najlepszą dla nich
ponętą jest chleb rozmoczony i ugnieciony z mąką jęczmienną, jęczmień ugotowany z cukrem,
faryną albo miodem, słód jęczmienny, a nawet ośrodek bułki, który karpie połykają chciwie
tak samo jak chrabąszcze lub pędraki.
Kiełb łowi się na kawałki flaków zwierzęcych lub na nidojrzałe ziarno jęczmienia.
Kawałek kucha lnianego ma również być dobrą ponętą. Nie wiemy, żeby któryś z rybaków
wyłącznie chciał pójść na połów kiełbi. Tej ryby szukać należy w wodach bieżących
po dnie piaszczystym, gdyż “nie masz kiełbia bez piasku”, jak rybacy mówią.
Leszcz chwyta za czerw mieszany z iłem lub końskim gnojem, z czego kulki się robią.
Kule te, osadzone do haczyka, wrzucają się w wodę. Są jeszcze inne ponęty, jako to
winogrona, ser umieszany z żółtkiem jaja i kamforą, a w ogóle przedmioty woniejące,
które gdyby były sypkie, zawiązuje się w lnianym z rzadkiego płótna woreczku.
Lin łowi się na miękkie przedmioty: chleb świeży, bułka umoczona w wódce i nieco w ręku
ściśniona, klusek itp. rzeczy są najlepszą dla niego przynętą. Wszystko jedno trzeba trochę
na czerwono ufarbować, do czego ochry się używa. I tu nadmieniamy, tak jak o karpiu,
że na pewno nie często na wędkę łapać się będzie ta ryba, nie żyjąca w licznych gromadach
w rzekach naszych.
Lipień chwyta się na żywe glisty i chrabąszcze, ostatnich szczególnie poszukuje na wiosnę
i w lecie, zwłaszcza rano i w wodzie mętnej i blisko dna. Haczyk na niego duży, który dla swej
obżartości od razu połyka, za pierwszym zatem szarpnięciem wyciągnąć go można z wody.
Łosoś łapie się na małe ryby wszelkiego rodzaju, szczególniej olszanki tak żywe jak i pośnięte
i na rozmaite robaki. Ryba to mocna, a zatem potrzeba, aby przyrząd był odpowiedniej mocy
do jej utrzymania. Sznur ze strony lub kręconego jedwabiu, haczyk duży. Połów odbywa się
w maju, jakkolwiek i później jeszcze w rzekach znajduje się. Łosoś jak jesiotr właściwie
do łowów zabawkowych nie należy.
Miętus łapie się na małe żaby i mięso kurczęcia lub raka, małe minogi i inne drobne rybki,
wreszcie także i na glisty ziemne
0kuń nęci się żabami, płociami i tem podobnemi rybkami, mięsem rakowym lub z drobiu,
starym serem namoczonym w urynie z czosnkiem, robakami, glistami itp. Jest żarłoczny i mocny.
Pstrąg lubi drobne rybki, czerw, chrabąszcze i mięso i na takowe to ponęty dobrze się łowi.
Sandacz jako ryba drapieżna, łowi się najlepiej na drobne rybki, żaby, mięso rozmaite,
zwłaszcza też z raka i drobiu. Żyjąc blisko dna, ponęta z haczykiem aż tam do jego siedliska
sięgać powinna.
Sum łowi się na żaby i drobne rybki, lecz właściwie nie należy do rybactwa zabawkowego,
rozmiary jego zwykle bowiem są większe a oprócz tego i kształt takowy, że nie łatwo
wyciągnąć go z wody można.
Szczupak chwyta za wszystkie drobne rybki, a można nawet zakładać 3-4 cali długie.
Wędka powinna być długa i mocna, pływak wielki, korkowy, linka bardzo mocna jedwabna
lub z włosów końskich, haczyk podwójny. Najlepiej brać rybki żywe, po połknięciu trzeba
zaczekać chwilę, gdyż wtenczas stawia mniej oporu, gdy go haczyk razi. W każdym
zaś przypadku powoli go podciągać należy, gdyż często rzuca się nagle i wędkę zrywa.
Uklej jest rybą potrzebującą dużo cierpliwości, łowi się zaś czerwiem, muchami, glistami,
które atoli tylko ssie i dlatego to także trzeba się i starać, aby go lekko nakłuć.
Do przynęt uklejów liczyć można zsiadłą krew wołową pomieszaną z gnojem, jako też
i sam gnój koński.
Urfa (chodzi o złocistego jazia – orfę) jest ryba ostrożną i rybak może być bardzo
zadowolniony, gdy ich kilka przez godzinę ułowi, chyba żeby warunki bardzo mu sprzyjały.
Najlepszą ponętą jest glista doskonale wyczyszczona, zboże gotowane i chleb zarobiony
na ciasto z mąką i końskim gnojem.
Węgorz najlepiej łapie się na ćwiartki żab, trzewia ryb i pieczoną baraninę.
Jednakże nie często się zdarza łapać węgorze na wędkę ręczną i dlatego prędzej
dzieje się to na motowęże (chodzi o sznury węgorzowe), w wiersze i na podrywki.
Jakkolwiek byłoby rzeczą przyjemną dostać węgorza na wędę, to zdaje się,
że nie często mieć będziemy przyjemność złowić tę rybę
wędką zwyczajną i po amatorsku tylko zarzuconą.
Przepisując ten rozdział ze starej księgi pominąłem kilka gatunków ryb, z uwagi
na ich nazwy gwarowe, których nie mogłem rozszyfrować, ale myślę, że mimo
wszystko jest to doskonały wędkarski poradnik.
Nie przypuszczam, aby dzisiaj próbował ktoś łowić węgorza na „ćwiartki żab”
(zresztą i tak są wszystkie pod ochroną), ale co do innych „ponęt” – może warto
niektóre wypróbować…
Dzisiejszy wędkarski rynek rozleniwił nas. Kto z nas, zmusi się do tego, aby w nocy przy
świetle latarki łapać rosówki, czy w majowy wieczór uganiać się za chrabąszczami.
Prościej, za parę groszy kupić pudełko dendrobeny lub białych robaków.
A później płacz… ”ryby nie biorą…”A może te nasze „delikatesy” po prostu im się przejadły?
autor: Piotr Łopaciński
http://www.fishing.pl/artykuly/ciekawostki/wedkarskie-sekrety-sprzed-dwoch-wiekow